... a w zasadzie, to nie w rękawie, tylko już na stole...
Oni sami już obwieścili to wszem i wobec, a ja też chciałbym się pochwalić ogromnym sukcesem naszych Klubowiczów (szczerze mówiąc dwóch Klubowiczek i jednego Rodzynka, znaczy się Klubowicza)
W ubiegłą sobotę Marina Tsymashevych, Aldona Skowrońska i Michał Manterys zmierzyli się pod okiem sędziów i obserwatorów z IISA - International Ice Swimming Association - Leszka Naziemca i Marka Grzywy z największym wyzwaniem, jakie dla zimowych pływaków przewiduje IISA - ICE MILE, czyli Lodową Milą (1609m w wodzie o temp. poniżej 5 st. C).
Wszyscy szczęśliwie pokonali ten dystans i dołączyli do światowej czołówki! Chapeau bas!
Cały czas jestem pod ogromnym wrażeniem ich heroicznej wręcz walki z zimnem, czasem, ale przede wszystkim walki z samym sobą.
To, czego dokonali, to dla praktycznie wszystkich z nas nie podróż na księżyc, ale wyprawa do innej galaktyki.
Marina jest pierwszą (!) Ukrainką, która dołączyła do elity światowego pływania, Dona jest pierwszą Polką, która milę przepłynęła dwukrotnie (!), Michał jest dziewiątym pływakiem w Polsce, który może sobie zapisać na koncie pierwszą lodową milę. I jak znam całą TRÓJKĘ tych wspaniałych urwipołciów, to nie jest ich ostatnie słowo.
Dziękuję w imieniu całej Trójki wszystkim wspierającym to przedsięwzięcie: członkom Silesia Winter Swimming, wspaniałym lekarkom Bernadecie Koprowskiej i Teresie Tomasik-Michałek oraz wszystkim przybyłym Kaloryferom. Szczególne podziękowania dla Leszka Lebiody i Joanny Rączki oraz Janusza Oleńskiego - załogi asekurującej pływaków w wodzie.
Dziękuję Wam Kochani za wspaniałe emocje i wzruszenie, które spowodowaliście, cieszę się niezmiernie, że mogłem choć przez chwilę być maleńkim trybikiem w tej maszynie.
A oto, co sami mówią kilka dni po tym arcytrudnym przedsięwzięciu...
Marina:
"Lodowa mila była dla mnie czymś nie do osiągnięcia... Nie mogłam sobie nawet wyobrazić jak ludzie to robią... I dlatego zachwyciła mi idea, żeby to zrobić - pomyślałam sobie - oto wyzwanie! Żadne przepływanie kanału La Manche się temu nie może równać!"
Michał:
"Ice Mile - szalony pomysł... Mega wyczyn, ekstremalny i niesamowity!
Trzeba pamiętać, że do każdego wyzwania (nieważne jaki to byłby sport)
należy się przygotować - nie ważne czy zalicza się do ciężkich czy mało znanych.
Dla mnie na przykład, niesamowite jest wydzierganie czegokolwiek, jak to robi Terenia (koleżanka z KKM Kaloryfer),
nie tylko zrobienie czegoś na drutach ale połączenie tego ze szlachetnym celem.
Taką samą estymą darzę osoby, które organizują pomoc dla biednych. Chcę przez to powiedzieć,
że nie czuje się wyjątkowy, choć cieszę się, że będę już na zawsze w historii Polski w top 10 osób, które to zrobiły.
Trzeba też powiedzieć, że gdyby nie nasz wzór Dona, to pewnie nigdy bym nawet nie morsował...
Gdyby nie pomysł i determinacja Mariny, to bym pewnie nie zrobił tej mili.
Przede wszystkim cieszę się
że jestem w klubie Kaloryfera i poznaję dobrych ludzi... A nasza trójka kolejny raz pieczętuje swoją przyjaźń!
Dziękuję jeszcze raz wszystkim za pomoc w organizacji imprezy. Zdaje sobie już sprawę, że o paru rzeczach zapomnieliśmy, obiecuję poprawę na przyszłość.
Trzymajcie się i mam nadzieję, że teraz nasza trójka, choć Dona już dawno to zrobiła, będziemy Was mobilizować do przełamania swoich możliwości!
Warto jechać do Świętochłowic tj miejsce gdzie trzeba się przechrzcić... :)"
Dona:
"Tyle razy powtarzałam sobie "Nigdy więcej! Po co mi to?"... Teraz mówię "ja chcę jeszcze raz!"
I tym oto pięknym akcentem zachęcam wszystkich do śledzenia losów trójki wspaniałych pływaków zimowych, jestem pewien, że nie powiedzieli ostatniego słowa.
PS Z grona dziewięciu śmiałków w Polsce 3 osoby noszą na piersiach logo Krakowskiego Klubu Morsów Kaloryfer!
Na cześć Dony, Mariny i Michaliny gromkie HIP HIP... HURRA!