Informacje > IV Krakowski Spływ Morsów - relacja

IV Krakowski Spływ Morsów - relacja

Za nami ostatnia impreza w tym sezonie. Pogoda nas nie rozpieszczała. Było kilka stopni poniżej zera i wiał wiatr od wschodu przez co Wisła była mocno rozfalowana. W dodatku wiatr i fale gnały w drugą stronę - pod prąd.

Do startu w IV Krakowskim Spływie Morsów zgłosiły się 33 osoby. Obok ziomali z Krakowa przybyły do nas morsy z Mielca, Ekstremalni z Kielecczyzny, mafia Pruszkowska również wysłała jednego żołnierza, były Żyrardowskie Morsy oraz rzeszowski Sopelek. Mieliśmy też gościa z Wielkiej Brytani dzięki czemu IV KSM miał charakter międzynarodowy. Z Tarnobrzegu przyjechała do Krakowa bardzo mocna ekipa Bodymorsów wraz z liczną obstawą.

Po spełnieniu wszystkich formalności, łącznie z dmuchaniem w balonik uczestnicy poszli w kierunku miejsc startu. Do wyboru były trzy dystanse: 500 metrów, kilometr i 1,7 km. Ze względu na silną cofkę na Wiśle zmuszeni byliśmy skrócić dystans średni i długi. Warunki pogodowe były faktycznie ekstremalne, nawet jak dla morsów. W końcu weszli i ruszyli. Po kilkudziesięciu minutach z wody wyszło tylu pływaków (i pływaczek) ile uprzednio do niej weszło. To nasz największy sukces, bo przy tych warunkach pogodowych mogło być różnie. Na miejscu uczestnicy dostali ciepły napój oraz naszą słynną grochówkę. Spływ zakończyliśmy w naszej zaprzyjaźnionej Barce Arkadia, gdzie po obiedzie rozdaliśmy dyplomy tym najtwardszym z twardych.

Trudno nam oceniać  naszą imprezę, jednak wydaje mi się, że spływ bardzo się udał. Wreszcie mieliśmy płynącą wodę a nie tylko przerębel. Co prawda przeniesienie daty spływu ze stycznia na marzec  tylko w części spełniło nasze oczekiwania. Wcale nie było wiosennie a ryzyko skucia rzeki lodem również nie było małe. Może dzięki trudnym warunkom pogodowym będziecie dłużej to wspominać? Wśród uczestników spływu panowała bardzo przyjacielska, wręcz rodzinna atmosfera. Nikt się nie śpieszył, nikt z nikim nie współzawodniczył. Do pokonania były wyłącznie własne słabości. A to wcale nie było łatwe.

Dziękujemy uczestnikom spływu, szczególnie naszym Gościom za przybycie i zaufanie oraz sportowo-morsowe zachowanie.
Dziękujemy naszemu wiernemu sponsorowi firmie Janex, dzięki której nasz obóz składa się już z trzech pięknych czerwonych namiotów.
Tradycyjnie dziękujemy naszym wiernym partnerom - Policji Wodnej, Krakowskiemu WOPR, firmie OPC z karetkami. Jesteście z nami zawsze, w tym sezonie już po raz trzeci. Właściwie to już tak jakbyście byli częścią KKM Kaloryfer. Bardzo jesteśmy wdzięczni, że zabezpieczacie nasze nietypowe imprezy, które wymagają nie tylko sprzętu ale przede wszystkim wytrzymałości, aby w warunkach zimowych zapewnić nam bezpieczeństwo na wodzie. Cieszymy się, że Wasz udział znowu udało się ograniczyć wyłącznie do działań prewencyjnych. Oby tak zawsze.
Do naszych tradycyjnych partnerów dołączyła firma Ciap-Dron. Radosławie, jesteś z nami nie pierwszy już raz. Dziękujemy bardzo.

I wreszcie dziękuję naszym Klubowiczom. Za pomoc techniczną, zabezpieczenie recepcji, wypełnienie kuchni domowymi smakołykami. Po tym sezonie widać wyraźnie, kto się z sercem angażuje w klubowe imprezy. Jesteście wspaniali!